Gram w RPG od ponad dziesięciu lat. Zgaduję, że przelicza się to na około setkę sesji (jedna gra na miesiąc to nie jest tak źle). Przez większość tego czasu raczej mistrzowałem. Ani razu, gdy prowadziłem, nie wykorzystałem świeczek na sesji.

Dlaczego świeczkom mówię nie?

– Widoczność. Gry RPG nie polegają tylko na dźwięku. To także mimika, gesty, mowa ciała. To także możliwość zajrzenia do podręcznika czy opisu świata, czy też do nabazgranych pośpiesznie notatek z sesji. Jeśli bawimy się w opowiadanie – okej, świeczki mogą być przydatne.  Ale jeśli Gramy – chcemy widzieć wyniki na kostkach (a stawiam… coś, że macie jakieś ulubione nieczytelne kostki, czy to z QW czy z wytartymi ściankami), ograniczenie widoczności jest dość kijowe.

– Brak kontaktu wzrokowego. RPG to spotkanie towarzyskie, to przyjacielska pogrywa. Jak chcesz grać z przyjaciółmi, jeśli ukrywasz przed nimi swoją twarz? Z tej samej przyczyny nie lubię Ekranów MG. Wszystko, co oddziela MG od reszty graczy jest według mnie zawadą.

– Świeczki nie pasują do wszystkiego. Tak naprawdę, nie licząc „momentów” w Deadlands, nie prowadziłem horroru – a sesje fantasy były raczej heroicznie optymistyczne. Raczej w półmroku nie włączam monitora prowadząc fantasy, więc nie zapalę świeczki prowadząc SF. No i fakt, nad „przygotowanie” sesji cenię bardziej improwizację i/lub przygotowanie mapy lochów, statów przeciwników, ciekawych zagadek itp. niż ćwiczenia w aktorzeniu czy reżyserowaniu.

– Ryzyko. Świece brudzą. Świece dymią. Świece wypalają tlen. Można je przewrócić, a wokół przecież pełno jest papieru (fajnym rozwiązaniem były na jednej sesji podgrzewacze na korkowych podstawkach do piwa w misce z wodą). W końcu, palacze widząc otwarty płomień nie mogą się powstrzymać.

Chyba najlepszym oświetleniem dla mnie jest światło słońca w dzień. Bardzo lubię grać na łonie natury, w parku, na zarośniętym skwerku, albo (dwie chyba sesje w życiu) latem nad wodą. Jest takie bajorko, chłodno, w cieniu. Nocą (śnieg pada) w pomieszczeniach zamkniętych, polecam po prostu zacienioną abażurem żarówkę, w miarę blisko stołu gry, tak by stworzyć przyjazny półmrok, ale zachować dobrą widoczność.

Zamieszczone w RPG

8 uwag do wpisu “Graj żyrandolem

  1. Haha, o tym że widoczność jest konieczna do (typowego) grania w RPG przekonaliśmy się kiedyś ze znajomymi, gdy próbowaliśmy grać w namiocie i się okazało, że nie potrafię odczytać notatek na sesji, ani wyników na kostkach.

  2. Borejko, teraz będę się zastanawiał jak przez Skype zapalić świeczki by było klimatycznie 😀

    A poważnie, świeczki mogą być ale nie mogą być jedynym źródłem światła. Lampka z boku itp to podstawa. A laptop na sesjach? Jakoś się przyzwyczaiłem i mi już nie przeszkadza, czy to fantasy czy SF. Muzyka, notatki, statystyki BNów, mapki, widoki itp. Wszystko w jednym miejscu.

  3. Komp do wyświetlania danych jest spoko, ja mam w nim karty postaci graczy, streszczenia poprzednich przygód itd. Ale gdyby mi się chciało to przepisać na kartki, byłoby mi wygodniej, tak samo jak nie uczę się z monitora, tylko z notatek na papierze.

    Co do świeczek – zdarzało mi się, pewnie jeszcze zdarzy, ale aktualnie nie chce mi się przygotowywać muzyki, palić świeczek i robić niesamowitych handoutów. Poza tym, lepiej się bawię, improwizując duże części fabuły, a jak mam muzykę pod sceny to nagła konieczność przerabiania playlisty nie jest szczególnie fajna.

  4. @tomakon
    Wiem, tak samo jak punkt pierwszy i granie ciałem. Może się zdziwisz ale gram też normalnie czyli przy stole, ławie itp.

    A co do grania przez Skype. Zagrałem i nie widzę zbyt dużej różnicy. Ale o tym to już kiedyś pisał Zuhar.

    PS. Czekam na „Graj taboretem”

  5. Wszystko zależy od okoliczności. Prowadziłem parę sesji przy samych świeczkach. Gdy jest ich odpowiednio dużo, można robić wszystko, łącznie z graniem całym ciałem i czytanie kart postaci. Dużo światła, a klimat mimo wszystko inny. Szczególnie dobrze działa w altance na świeżym powietrzu, tam nikt nie uśnie.

Dodaj odpowiedź do tomakon Anuluj pisanie odpowiedzi